Thursday, November 28, 2013

Being lazy in a big city - New York City


Hola!

Tyle sie dzieje.
Dopada mnie ogromne zmeczenie materialu.
Dobrze ze juz za chwile mam pare dni wolnego przed przeprowadzka.
Obiecuje gotowac dobre rzeczy, dlugo spac i nadrobic zaleglosci.

2 ostatni weekend w NYC.
Chillowalismy na Upper West Side prz Columbus Ave. blisko Central Parku.
Zwykle bawimy sie w serfowanie na kanapach, ale tym razem postanowilismy zrobic to troche inaczej.
Wynajelismy sobie czyis apartament.
I to nie byle jaki bo miesieczny koszt wynajmu takiej w zasadzie malej klitki kosztuje ponad $2000.
Tak dwatysiace dolarow.
To nie zart.
Mieszkanko bylo niesamowicie urokliwe i ciekawie urzadzone.
Ale za male. nie wyobrazam sobie spedzic to dluzszego czasu.
Doslownie i w przenosni udusilabymsie!



Ciekawy pomsyl na oszczedzenie miejsca na rower







Mielismy bardzo misterne plany na efektywne zwiedzanie.
Skonczylo sie na planach...

Wychodzilismy czasem cos zjesc.
Trafilismy do niby japonskiej restauracji.
Skusila nas promocja na lunch:
$10.50 za przystawke i danie glowne
Dzielimy milosc do awokado.
Nie odbylo sie wiec bez salatki z awokado i wedzonym lososiem z sosem mango

Na przystawke byly pierozki, dla nas w wersji wegetarianskiej
Jako danie glowne zamowilam pieczonego lososia na salatce z brazowym ryzem.
I wielce sie rozczarowalam.
Salatka byla niezjadliwa przez jakis gorzki dodatek.
Skonczylo sie na podkradaniu noodle moich wspoltowarzyszy.
Porcje byly tak duze, ze spokojnie moglismy sie podzielic

Nie zapamietalam adresu tego miejsca.
W kazdym razie bylo tanio I na dosc smacznie.
 W drodze powrotnej trafilismy na Lassi to go, ktore rowniez okazalo sie niewypalem
Niedziela, byla bardzo mglistym dniem.
Miasto zasnulo sie mleczno-szara poswiata.
Z nieba saczyla sie brudna maz.
Ni to deszczyk ni kapusniaczek.
Mimo to postanowilismy przejechac sie kolejka na Roosvelt Island.
Kolejka sunie pare metrow nad ziemia, ukazujac ladne widoki.
Do wejscia wystarczy uzyc biletu do metra.

Roosvelt Island Tram

Pomiedzy 59th a 60th ulica i 2 Ave













Roosvelt Island to mala wysepka pomiedzy Manhattanem, a Queens.







 Podczas spaceru totalnie opadlam z sil.
Dobrze ze wszyscy znali CPR.
W kazdym razie udalismy sie na strawe w ramach wzmocnienia.
Kosher Deli
Ze wzgledu na pochodzenie i wyznanie naszej nowej kolezanki, do ktorej zlapalam sympatie juz od pierwszego wejrzenia, udalismy sie na koszerne jedzenie.
Falafel z kuleczkami z hummusu do tego slatka i sos.
Zupa warzywna
I znany rowniez u nas Kugel.

Jako ze nasze miejsce posiedzenia znajdowalo sie tuz przy 5th Ave,
spacerkiem dotarlismy na Rockefeller Center.
Sam Rockefeller, jak wiekszosc wiezowcow tego dnia, okryty byl puchowa pierzyna mgly.









Radio City, ktore jest czescia Rockefeller Center

P.S Moj najukochanszy towarzysz tego roku chyba czuje, ze cos jest nie tak.
Lazi za mna jak nigdy dotad, doslownie przytula, chodzi ze mna pod prysznic, na siku, a jak myje zeby to siada na toalecie...Sypia  mi w nogach, je ze mna, budzi mnie rano.
Zdarzylam sie przyzywczaic do siersciucha zwanego przeze mnie Kociszonem.
On chyba tez bo tylko ja moge go nosic i tylko mi wskakuje na kolana.
Bede troche tesknic....albo zabiore go ze soba!

P.S A dzis Swieto Dziekczynienia

No comments:

Post a Comment