Tuesday, June 18, 2013

Niagara Falls, Ontario, Canada


Hola!

Tak bez słowa wstępu.
Zabierałam się za pisanie chyba ze 4 razy.
Totalnie opuściła mnie wena.
Chyba poszła pohasać na czy po Niagarze.
A to dziwne bo przecież w takie miejsca udają się poeci, twórcy i pisarze.
Więc popijam herbi i do rzeczy!

Wodospad Niagara to ogromny wabik turystyczny, nazywany cudem świata.
Jeden z najpopularniejszych, jak nie najbardziej popularny wodospad na świecie- jak twierdzą źródła.
W rankingach top- NAJ- konkuruje o zaszczytne miejsce tylko z Iguazú.
Najsłynniejszy, chociaż nie najwyższy i nie największy.
Jako że, Nowy Jork od Ontario dzieli niecałe 8-9 h jazdy postanowiłam sprawdzić jak to naprawdę wygląda.

Posłuchajcie



Niagara to nazwa rzeki, która jest naturalną granicą pomiędzy Kanadą a USA. Płynie z jeziora Enrie do Ontario, po drodze majestatycznie spadając w dół i tworząc Wodospad Niagara.
Niagara to 3 różne spady, oddzielone Goat Island.
Dwa po stronie amerykańskiej i jeden duży po kanadyjskiej.
Wszystkie liczą sobie na oko po ok. 60 m wysokości.
Jako, że wodospad ma istnieć jeszcze tylko 50 tys. lat postanowiłam nie tracić czasu.


Strona amerykańska: Po lewo American Falls, po prawo Braid Veil Falls (czyt.welon panny młodej)

The horseshoe, czyli podkowa części kanadyjskiej

Nocą wodospad podświetlany jest na różne kolory
Chodzą wieści polecające stronę kanadyjską.
Niagara Falls, Ontario, Kanada.
Nie chcąc używać stwierdzenia drugie Las Vegas, powiem tylko
Fabryka pieniędzy zwanych w kręgach szmalem.
Grunt to wiedzieć jak zrobić dobry biznes.
A w tej części świata ludzie są w tym mistrzami.
Dookoła wszystko wali nam w oczy albo uszy i opróżnia kieszenie bardziej i bardziej.
Po trzeba się przygotować, że ceny tutaj są nie małe...a raczej duże...dość.



Nie wiem jak powiązać domy strachu z Niagarą, ale można?!
Jak ktoś chce to są i kręgle i kino i wata cukrowa i diabelski młyn.
Na wypasie.






Na samym wjeździe zarekomendowano nam to miejsce, jako małą fabrykę pysznej czekolady.
Idąc z hotelu - tak, tak tym razem na bogato- zatrzymałyśmy się na małe co nie co.
Zapach kusił już od progu...
Przez szybę można zobaczyć, jak ładnie kręci się czekoladowe smakołyki.


Widok i zapach porażają. Począwszy od jabłek i truskawek w czekoladzie, po słynne w usa brownies, czy praliny.
Najpierw dostałam oczowstrząsu a mój zmysł powonienia zwariował.
Potem postanowiłam kupić choćby kawałek na spróbowanie.
Tylko ceny nie powalały na kolana...


W Kanadzie bardzo popularny jest tzw. maple syrup - czyli syrop klonowy.
Naleśniki z syropem klonowym?!
Zaraz obok w kolejce stoi maple butter, coś w stylu nutelli tylko klonowej.




Wybrałam 2 pralinki, za które zapłaciłam prawie 5$+ tax. Były na raz... o smaku białej czekolady z wiśnią i masła orzechowego. Nie mogłam doczekać się pierwszego kęsa, wyobrażając sobie jak czekoladka rozpływa się w ustach.
Jedyne co rozpłynęło się to moje 5$, bo czekoladki były ohydne.
Spróbowałam również brownies, które kupiła Natalia.
Nie polecam!!




ble...za 5$

Odwrócony dom znajduje się w uliczce po prawej stronie Burger Kinga


Czego to nie wymyśla, żeby przyciągnąć turystów...


W całej tej otoczce komerchy udało nam się spotkać po drodze przyjaciółkę. Mając w wyobraźni Wodospad Niagara, spodziewałam się uroku natury i siły przyrody. Lecz ogromne macki McDonalda skutecznie to zaćmiły.
Wiewiórka kanadyjska wersja słodziak.


Słońce chyliło się ku zachodowi.
Każdego wieczora wodospad jest podświetlany.
Dodatkowo w każdy piątek ( i chyba niedzielę) witają tutaj nowy weekend serią fajerwerków.
Na Bogato!
Traf chciał, że akurat trafiłam na piątek.


Pierwszy rzut oka uderzył we mnie rozczarowaniem. To jest ta słynna Niagara?! Ale dałam sobie jeszcze jedną szansą na zobaczenie wodospadu z bliska.
Od  tego punktu widokowego do samego spadu jest ponad 2 km.
Mimo to czuć chłodny powiew kropelek mgiełki.




Jack również zwiedzał Niagarę




Apropos jednego z poprzednich wpisów, Amisze na wycieczce


W tle Skylon Tower i kasyno














Piątkowy wieczór po 8 godzinach jazdy trzeba było skończyć tylko w jednym miejscu




W weekend w miasteczku dużo się dzieje.
Skuszone odgłosami dobrej muzyki wchodzimy posłuchać paru dobrych koncertów.



Poranek pachnie yerbą i ładną pogodą. Mimo słońca i bezchmurnego nieba, nie było tak ciepło jak w trochę niższym miejscu na mapie, a a sam widok mgiełki z wodospadu wychodziła gęsia skórka.



Nad Niagarą nie można się nudzić, bo miejsce oferuje mnóstwo atrakcji (Nawiasem mówiąc w nawiasie weekend to aż za dużo). Pytanie tylko czy warto wydawać tyle pieniędzy na wymyślone atrakcje. Każda z nich to wydatek rzędu 10$-40$. Można też kupić pakiet, który kosztuje około 56$ i składa się z 5 lub 6 wejść.
Według mnie na uwagę zasługuje Cave of the Winds, która znajduje się po stronie amerykańskiej. Koszt ok. 13$. Jest to spacer przez wydrążoną za wodospadem jaskinią.
Jeżeli chcemy poczuć oddech sił natury i Niagary polecam Maid of the Mist.
Rejs stateczkiem pod sam wodospad.
Dostępny po obu stronach.
W Kanadzie podpływa zarówno pod american jak i horseshoe.
Uwaga na aparaty, bo wychodzi się zmokłą kurą.
Cena ok. 20$- niebieskie kaptury w gratisie.

Wodospad przyciąga również ludzi o mocnych nerwach i d... 18 osób spławiło się beczkami w dół (13 wyszło z tego bez szwanku. A 18 kolejnych przefikało na linie nad Niagarą.


1848 - Blady strach padł na mieszkańców okolicznych terenów. Niagara przestała płynąć...duchy? klęska? koniec świata? Okazało się, że na rzecze powstał wielki zator lodowy, który zatrzymał masy wody.
Gdy temperatury są niskie, woda może zamarznąć tworząc lodowy most.
Dawno, dawno temu zezwalano na przechadzki po tej powierzchni, co było ogromną atrakcją turystyczną.





Dopiero czując oddech Niagary i kropelki wody na całym ciele docenia się ogrom natury płynący z tego zjawiska.
Siła spadu wody jest niesamowita.
Tak ogromna, że w wyniku erozji Niagara cofa się o 30 cm rocznie.
A tak w ogóle to papcio trochę szalony Nicola Tesla, założył tutaj pierwszą elektrownię.









Widok os strony Kanadyjskiej





Spadająca woda ma odcień zielony pochodzący od reakcji związków z rozpuszczonej soli i skał.
Gdybym była poetką to pewnie rzekłabym, że widok niczym szmaragd mieniący się w słońcu.



Siedząc tak, zastanawiałyśmy się co dzieje się z rybami? uprawiają free fall z wodospadu?





Można zrobić sobie spacer od jednego krańca na drugi, przechodząc po drodze przez Rainbow Bridge, który jest granicą amerykańsko-kanadyjską. Polacy nie potrzebują wizy turystycznej do Kanady, chyba że posiada się stary paszport bez linii papilarnych. Hop siup, zmiana bociana i jesteśmy w Usa.
Ale..ale...


No tak amerykanie wiedzą jak się robi biznesy i maniurkę ($) na niczym. Przy każdym wejściu na ich teren pobierana jest opłata w wysokości 50 centów.  Automat przyjmuje tylko 2x0.25$.



Widok od strony amerykańskiej







Ceny idealne, dla ludzi którzy zarabiają na turystach, więc radzę uzbroić się w gotówę.
Chyba, że chcecie żywić się pysznościami z burger kinga, ewentualnie innym fastfoodem bynajmniej niewyglądającym apetycznie.
Polecam niesamowicie pyszne lody (5$) zaraz przy Wax museum oraz indyjską restaurację z dobrym jedzeniem, 14$- jesz ile wlezie- tuż przy odwróconym domu.


Początkowo słysząc o Skylon Tower postanowiłam zjeść lunch z dobrym widokiem i obracającą się restauracją.
A co raz na bogato! Jednak po głębszej analizie stwierdziłam że wjadę na samą górę (10$) zobaczyć jak wygląda okolica z góry. Pan przy kasie ugasił mój entuzjazm mówiąc, że nie wie kto naopowiadał mi takich rewelacji na temat obracanej restauracji i że na stolik przy oknie raczej nie mam co liczyć. No cóż...



Udało się zobaczyć tęczę nad wodospadem




Zdjęcia nie do końca oddają klimat, to spróbujemy z filmami:


Fenomenem jest liczba Hindusów, którzy jak mniemam zamieszkują oraz odwiedzają ten teren.
Na każdym kroku znajduje się indyjska restauracja.
Coś jak starbucksy w Usa.

***
Mam nadzieję, że odczuliście powiew Niagary chociaż wirtualnie.

P.S Nie chcecie wiedzieć jak pachnie rozjechany skunks...








No comments:

Post a Comment