Thursday, May 23, 2013

Smaki: Thai - Hell's Kitchen


 Od bardzo dawna planowałyśmy z Karoliną, żeby wybrać się na "coś dobrego" do Hell's Kitchen.
Hell's Kitchen jest uboższą częścią Manahattanu, na której obecnie znajduje się ogrom tańszych lub droższych miejsc z dobrymi rzeczami.
A jest w czym wybierać, bo restauracja na restauracji, restauracją pogania.
Dzielnica ma bardzo piekielną przeszłość, ponieważ rozkręcał się tutaj światek przestępczy i pochodzi z niej wielu znanych mafiozów czy też gangsterów.

Błądząc tak od jednej do drugiej, próbujemy znaleźć coś co przypasowałoby naszym gustom.
A z tym akurat nie mamy problemu, bo świetnie dogadujemy się w tym temacie.






Nowojorskie kamienice i maleńkie miejsca, jak to na zdjęciu powyżej sprawiają, że dzielnica nabiera charakterystycznego klimatu.
A my dalej nie możemy się zdecydować.


Karolina i kolejne miejsce na naszej drodze

Takie śmieciowe widoki to życie codzienne na ulicach Nowego Jorku





 W końcu lądujemy w Tajskiej restauracji, w uliczce zaraz obok Marketu Amiszów.
Miejsce cieszy się popularnością, ze względu na ilość klientów, których wciąż przybywa.
Jeszcze bardziej zachęca nas to do wejścia.
Już w drzwiach wita nas przyjemny zapach.
Zajmujemy miejsca  i zagłębiamy się w karcie.
A tam tyle...że nie wiadomo co wybrać.
Decydujemy się na zielone curry z owocami morza, warzywa w sosie, 
a na przystawkę zupa tofu i zupa z owoców morza z pieczarkami.
Jeszcze nie wiemy co nas czeka
....
Nadrabiamy wieści o życiu i świecie patrząc jak zabiegany kelner skrzętnie przemyka między stolikami




Po długim oczekiwaniu dostajemy wreszcie 1 zupę i nasze dania. Na drugą przyjdzie nam czekać dłuższą chwilę. Może kelner był zbyt zabiegany, ale zupa powinna wejść pierwsza.
Ślinka cieknie na sam widok, ale już na smak nie...
Niestety muszę stwierdzić, że było to najgorsze jedzenie jakie miałam okazję spróbować.
Zupa z pieczarkami była totalnie niezjadliwa.
Nie zdarzyło się jeszcze w mojej karierze głodomora, żebym nie dokończyła jakiejś potrawy, mimo że średnio mi smakowała. Karolina też nie była zadowolona...
Najlepszą  potrawą ( z  4 zaserwowanych) okazała się zupa z tofu...
Uwielbiam próbować nowych rzeczy, ale totalnie nie mogłam się przemóc na kolejne kęsy.
Wychodzimy totalnie niezadowolone..
...a ja z bólem brzucha...

Zupa z tofu





 Karolina, kiedy kolejne podejście do Hell's Kitchen i kanapka z krabem?:)

P.S Dziadek Tim, o którym wspominałam w poście świątecznym, jest najbardziej dziarskim przedstawicielem narodu amerykańskiego, jakiego miałam okazję tutaj spotkać i definitywnie ratuje moje spojrzenie na to co tu się dzieje.
Jak tylko mój pobyt w USA będzie chylił się ku końcowi, nie odmówie sobie napisania kilku anegdot na temat tego cyrku, który się tu wyprawia    


No comments:

Post a Comment