Panama city widziana z Casco Viejo nocą i dniem |
Panama to wciąż miejsce nie tak popularne jak większość ośrodków turystycznych. A przecież mamy dziś niesamowicie ułatwiony dostęp do praktycznie wszystkich miejsc na świecie. Jak już wcześniej wspomniałam w internecie znajdziemy niewiele informacji na temat Panamy, a jak już to tylko te podstawowe. A szkoda bo jest to bardzo ciekawe miejsce.
Posłuchajcie
Postanowiliśmy spędzić swój czas w Casco Viejo, nie zaś w miejskiej dżungli Panama City, gdzie większość przybywających chowa się w klimatyzowanych hotelach. Pojawiła się już wzmianka na temat małego szoku, który dopadł nas na samym początku. Ale to całkiem normalne, gdy człowiek ląduje w odmiennej rzeczywistości.
Casco Viejo, czyli w wolnym tłumaczeniu stara dzielnica miasta oraz zabytkowe miejsce Panamy, jak podawały informacje - odwiedzane przez wielu turystów. Polemizowałabym jeżeli chodzi o ostatnie stwierdzenie. A przynajmniej nie było wówczas ów turystów na ulicach - więc nie wiem gdzie się pochowali;)
W 1997 wpisano stare miasto na listę UNESCO, więc wyobrażałam sobie ładnie odrestaurowane budyneczki, ze świecącym tynkiem i wypolerowanymi balustradami. A co zastałam...
odpadający tynk, swąd naftaliny, i obdrapane mury. To takie mały żarcik sytuacyjny rzecz jasna;)
Ale prawda jest taka, że całe Casco Viejo jest w remoncie i na każdym kroku stoją rusztowania. Zresztą całe Panama City bardzo szybko rozwija się i rozbudowuje. Kiedy wjeżdżałam do stolicy poczułam się wśród tych wieżowców tak trochę jak w NYC. I gdyby nagle przeniesiono was w tamto miejsce to mogę się założyć, że nikt nie powiedziałby, że to Panama. Stolica drastycznie różni się od pozostałej części tego kraju.
Powracając do Casco Viejo, takie są fakty.
Na ulicach panuje ogromny misz masz. Nie ma dzielnicy "bogatych i biednych". Tutaj wszystko totalnie miksuje się ze sobą. Ładnie zdobione, wyremontowane kamieniczki z rozwalającymi się oficynami z których dobiega duszący zapach naftaliny. No właśnie na każdym kroku czuć mocny zapach "ze starej szafy", które wieczorem miesza się z zapachem przegniłych owoców. Do tego ulicami płyną nieznane ciecze i walają się masy śmieci. Początkowo chodziłam sobie na luzie w sandałkach. Jednak po dłuższych przemyśleniach i namowach Krzyśka zamieniłam je na trampki.
Dodatkowo na każdym rogu ulic stoi policjant, oficjalnie pilnując porządku.
Główne szlaki wzdłuż uliczek prowadzą przez takie widoki
Plaza de Francia, czyli skwerek poświęcony tym, którzy budowali kanał.
Lecz gdy schodzimy z popularnych ścieżek, idąc korytarzami z rusztowań, wprost zaglądamy co czyiś "mieszkań". Właśnie... nie wiem jak tonazwać, ponieważ za drzwiami znajdowała się mała oficyna z telewizorem, fotelami i paroma innymi sprzętami domowymi, zaś w środku panował ogromny bałagan
Mimo ogromnych dochodów płynących głównie z usług Kanału Panamskiego, trochę mniejszych z turystyki i pozostałych dziedzin, ponad połowa Panamczyków żyje na skraju ubóstwa. I widać to na każdym kroku, gdy tylko wyjdzie się na ulicę. Jedno zaś mnie zaskakuje! Ludzie mieszkają pod blachą lub palmową strzechą, ale smartfony w rękach są! Cały wyjazd zastanawiałam się jak to działa?!
Nie wiem czy wiecie, ale Panama jest drugim po Szwajcarii międzynarodowym centrum bankowym oraz drugą (obok Hongkongu) wolną strefą handlową - Strefa Panama Colon
Początkowo obawialiśmy się jedzenia jakie zastaniemy. Ale już drugiego dnia śmiało ruszamy na podbój lokalnych restauracyjek. Muszę powiedzieć, że jedzenie mimo tego, że proste jest niesamowicie smaczne. Nagle zniknęły moje problemy żołądkowe, które trapią mnie w USA.
Polski sanepid na pewno nie zezwoliłby na otwarcie takiej knajpy;)
Za obiad płacimy 4,60$ za osobę
Zamawiamy ryż, yukę i ostatni tułów ryby. W pojemniczku zostają już tylko same głowy...
Niepewnie sięgam widelcem do ust...iii naprawdę dobre!
To fascynujące jak to zboże potrafi wyżywić cały świat
Ryż jest nieodłącznym elementem tutejszej diety. Garvanzas, czyli ciecierzyca i kurczak
Obawiamy się trochę pić nasze ukochane zumosy i batidosy, bo miksują je tutaj z lodem. A woda na pewno pochodzi z kranu. Mieliśmy trochę wątpliwości, jednak ciekawość bierze górę i pochłaniamy je litrami, szczególnie ja. Już tłumaczę co to jest batido, zmiksowane owoce z mlekiem.
Gorący klimat spowalnia nasze poczucie głodu, ale od czasu do czasu wpadamy naładować akumlatory energii. Zwykle jemy w miejscach dla przeciętnych Panamczyków i obserwujemy co się dzieje dookoła.
Posiłki są naprawdę skromne. Poniżej śmieszne kanapki z równie śmiesznym wypełnieniem, gdzie przeważa jednak suchy chleb. Zauważamy cwanego zawodnika, który w ramach oszczędności udając, że ogląda tv (lokal był naprawdę wypasiony jak na tutejsze kantyny) konsumuje resztki pozostawione na stołach przez innych klientów - można? można!
Najedzony Krzysiek |
I Wlaźlak z ukochanym trunkiem |
Batidosy, batidosy, jeszcze więcej batidosów! Nie umiem przejść obojętnie i za każdym razem muszę zakupić choć jeden. Cena 1.50$ za duży kubek
Casco Viejo posiada charakterystyczną niską zabudowę kolonialną i wąskie uliczki - moje ukochane!
Najszerszą z nich jest Avenida Central, czyli główne miejsce, gdzie odbywa się tutejsze życie.
Na ulicach peło jest porozstawianych straganów i możesz kupić co chcesz. Od trampków;) conversa z drugiej ręki, po srebro za 1$, owoce, i charkterystyczne coś. Nie znam nazwy tego czegoś, ale jest to lód w kubeczku polany sokami owocowymi z różnymi dodatkami. Przyznam szczerze, że nie odważyłam się spróbować, ale co druga osoba chodziła z tym w ręku, chłodząc się popołudniami
Wystarczy spojrzeć, na stan ulic i ich zaśmiecenia.
A w tle merengue, bachata i salsa...na cały regulator!
I muszę powiedzieć, że ten cały bałagan ma swój niesamowity urok!
Strasznie mi się podobało i chłonęłam każda minutę
Ulice był bardzo kolorowe, czy to za sprawą kolorowych płytek, autobusów czy mijanych ludzi
El diablo rojo/ chicken bus |
Świeżo wyciskane soki |
Choć nie obowiązywała tutaj oficjalna sjesta, każdy czas na odpoczynek jest dobry!
Typowa jadłodajnia |
Już po pierwszym dniu zauważyłam osoby, które bardzo wyróżniały się z tłumu.
Indianki z plemienia Kuna Yala.
I mimo tego, że oryginalnie zamieszkują one archipelag wysp San Blas (północno-wschodnia część Panamy), czyli 365 wysepek u wybrzeży Panamy na Morzu Karaibskim, chodził sobie jak gdyby nic ulicami. Robiły zakupy w supermarkecie, kupowały leki w aptece, załatwiały sprawunki z dziećmi i mężami, czy sprzedawały pamiątki
I było to niesamowicie dziarskie, że mimo wszechobecnej makdonaldyzacji, gdzie coca cola dociera wszędzie, nie chodzą w szmatkach made in china, tylko dziarsko przyodziewają swoje typowe stroje i biżuterię.
Zreszta Kuna Yala to bardzo mądre plemię.
Zajmują się głównie turystyką na wyspach San Blas i nie pozwalają wejść na swój teren firmom czarterowym, które na bank spowodowałyby zanik tej ludności. Co więcej cały czas kontrolują liczbę turystów i statków przepływających obok ich terytorium, kuna yala, czyli ziemia Kuna.
Nie znam za wielu opowieści związanych z tym plemieniem, wiem że władzę tam mają kobiety(władza opiera się na matriarchacie). Co więcej wyspę dziedziczy zawsze kobieta, więc jeżeli w rodzinie są sami synowie, Kuna próbują do momentu narodzin córki. Gdy jednak natura płata figle, syn zostaje przebrany za kobietę (tak tak sukienki i biżuteria) po czym może dziedziczyć wyspę
Ozdoby na nogach świadczą o zamężności kobiety.
Z regłuy są czarno pomarańczowe ze swastyką, która jest bardzo ważnym dla nich symbolem.
Na bluzkach naszywają kolorowe molas i obwiązują się tkaniną.
Oryginalnie na nosach noszą czarne kreski i złoty kolczyk
Skutecznie odrzucają cywilizację żyjąc według swoich zasad
Bardzo mądre plemię!
Nie mogłam się oprzeć i nie podarować sobie takiej pamiątki. Więc od tego momentu noszę jedną plecionkę z kolorowych koralików na nadgarstku, drugą zaś na kostce. Ku mojej uciesze miałam okazję zobaczyć jak zawiązuje się takie koralikowe sznureczki i w pełni już potrafię to zrobić sama:)
Panama ma bardzo wiele twarzy. A każda podoba mi się coraz bardziej. Jeżeli ktoś zadałby mi pytanie czy wybrać się do Nowego Yorku czy do Panamy, bez zastanowienia odpowiedziałabym Panama!
Plaza de la Independencia |
Na drodze natknęłam się na restaurację z "typową panamską kuchnią" i typowo wysokimi cenami.
Ale, ale! Jaka jest typowa kuchnia panamska? ceviche? to raczej z Peru. Ryż (często z kokosem), yuka, ryba i owoce morza, czyli to co serwują dookoła za 4 razy mniej. Nie dajmy się nabrać.
Casco Viejo nocą nabiera tajemniczości
P.S Z reguły na budynkach i rusztowaniach zawieszone są druty kolczaste coby nie wkradł się jaki złodziej
No comments:
Post a Comment