Przeglądając kiedyś internet udało mi się natknąć na informację o wiosce Amiszów, która (porównując wielkość USA) znajduje się całkiem niedaleko mnie.
Namówiłam więc Darię, żeby przy okazji odwiedzin u niej w Filadelfii, wybrać się do Lancaster.
Wrzuciłyśmy więc nasz pomysł na stronę Couchsurfingu i tak oto udało nam się spotkać Wieger'a oraz Rizki'ego.
Do tej pory mam problem z tymi imionami.
Wieger, Dagmara, Daria i Rizki w amiszowskich nakryciach głowy |
Umówiliśmy się na dworcu w Fili, żeby odebrać samochód, który wypożyczyliśmy na wycieczkę(z paliwem 30$ na osobę za cały dzień).
Docieramy jak zwykle trochę spóźnione. Wieger zasiada na kółko, ja zaś pełnię rolę nawigatora.
Lancaster (Dutch Country) oddalone jest około 1,5 h jazdy samochodem od Fili.
Pełny adres:
GPS Address:
199 Hartman Bridge Road
Ronks, PA 17572
Strona: http://theamishvillage.net/
Poprzedniej nocy spałyśmy ze 2 h, dlatego Daria zalicza małą drzemkę, a ja staram się zapoznać z naszymi kompanami podróży. Na samym początku nie wiedziałyśmy jak dobrze będziemy się bawić. Mówiłam już, że couchsurfing to genialny wynalazek?;)
Powieki kleją się niesamowicie, ale wszystko przechodzi, gdy zaczynamy zbliżać się do celu.
Wiejski krajobraz w USA jest bardzo malowniczy. Podniszczone samochody, przenośne stodoły, czy wielkie bujaki.
Ale największa zabawa zaczyna się, gdy na drodze zaczynają towarzyszyć nam takie oto pojazdy.
W całych Stanach Zjednoczonych mieszka około 200 tys. Amiszów. Zamieszkują 20 stanów, ale najstarsza i chyba największa licząca blisko 30 tys. mieszkańców wspólnota znajduje się właśnie w Lancaster.
Styl życia Amiszów nie zmienił się praktycznie od XVIw. I wcale nie wynika to z ich niewiedzy o świecie, a z wyboru. Tak...tak Amisze dobrowolnie izolują się od świata zewnętrznego i postępu, ale bardzo przyjaźnie podchodzą do turystów - co mnie strasznie zdziwiło.
Powyżej i poniżej przykład typowego domostwa Amiszów w tle wyróżnia się zwykle silos na składowanie zbiorów.
Prognozy na sobotę nie były zachęcające i jak tylko dotarliśmy do wioski zaczął padać deszcz i to całkiem mocno.
Postanowiliśmy pozwiedzać skansen.
Wejście kosztuje 8$ za 20 min. z przewodnikiem.
Bardzo mi się podobała opowieść pani przewodniczki, a do tego można było zadawać jej wiele pytań, na które zawsze otrzymywaliśmy odpowiedź
Typowy kapelusz noszony przez mężczyzn.
Wszystko co związane z życiem Amiszów musi być proste, funkcjonalne i niezbędne.
Ściany w domach zazwyczaj maluje się w kolorze białym, zielonym, brązowym lub niebieskim.
Z reguły nie używa się zasłon, a jeżeli już to kurtyny przeciw słońcu, a poszczególna wioska ma z góry narzucony kolor.
W lecie otwiera się okna, a w zimie pali w piecu lub kominku.
Meble dziedziczy się z pokolenia na pokolenie i wyglądem przypominają trochę te oldskulowe babcine:)
Gotuje się na piecu drzewnym.
Ale za to jak widać na poniższym zdjęciu mają mikser na...sprężone powietrze.
A czemu? Religia Amiszów polega na odcięciu od świata zewnętrznego. W ogóle całe życie podporządkowane jest religii. Zaś jej podstawą separacja państwa od wiary, co Amisze rozumieją - państwo nie może mieszać się w tą ani inną sferę ich życia.
Nie mogą mieć dociągniętej do swojego domu sieci elektryczności, wodociągów czy gazociągów.
Ale bardzo dobrze radzą sobie z omijaniem tego wszystkiego ;)
Elektryczność wytwarzają sami z wiatru czy wody.
Współczesne kuchenki chodzą na butle z propanem.
Koszą trawę czy zamiatają liście urządzeniami na paliwo.
A woda pochodzi z bieżących studni.
Cwani:)
Amisze to jakby nie patrzeć sekta. Inaczej mówiąc chrześcijańska wspólnota protestancka pochodząca ze Szwajcarii (dlatego Lancaster zwane jest Dutch Country), bardziej konserwatywni anabaptyści.
XIV w był bardzo ciężki dla Amiszów. Najpierw zostali wygnani z Francji i zmuszeni do wcielenia do wojska. W Prusach też nie pałano do nich przyjaźnią, więc masowo zaczęli uciekać do Stanów Zjednoczonych.
Tradycyjny strój musi być skromny. Kobiety noszą spódnicę, kaftan, fartuch i czepek na głowie - od którego co poniektóre łysieją. Posiadają tylko 4 pary ubrań: na co dzień, od święta, na zmianę i w zapasie.
Ubrania u dorosłych kobiet przyczepione są szpilkami co świadczy o dorosłości. Niezamężne kobiety noszą żywsze kolory, zamężne zaś czerń i szarości. Sukienkę do ślubu szyje mama i jeżeli się zgodzi można trochę zaszaleć. Amiszka zakłada je 2 razy w życiu: raz na ślub, drugi zaś gdy odchodzi do amish paradise.
Ubrania (prócz bielizny) dla mężczyzn i dzieci szyje matka i żona. Koszule męskie można kupić w sklepie.
Amisz musi mieć nakrycie głowy gdy wychodzi na zewnątrz. Chłopcy noszą wypukłe, a mężczyźni gładkie. Kobiety podczas modlitwy powinny mieć zakryte głowy, a płci przeciwnej nie wolno zakładać kapelusza.
Amisze nie noszą pasków, gdyż przypomina im to czasy, gdy byli nimi bici - zapinają więc spodnie na charakterystyczne szelki.
Brody mężczyźni zapuszczają po ożenku, ale nie zapuszczają wąsów, gdyż nosili je żołnierze.
W spodniach nie mają rozporków, a na ich miejscu są tzw. klapy.
Ale za to chodzą w nike!
Pościel młoda dziewczyna zaczyna szyć przygotowując się do ślubu. Jest to jeden z najbardziej wartościowych prezentów. Ślub z reguły ma miejsce między 18 a 20 rokiem życia.
Ceremonia odbywa się w 2 miesiące roku: wrzesień i październik bodajże...
Amisze wiedzą jak robić biznes - cena |
Dawniej spano na takich łóżkach lub na materacach na ziemi
Amisze są bardzo pracowitymi ludźmi od najmłodszych lat. Kobiety:robią pranie przeciętnie 6 razy w tygodniu, gotują i przygotowują mnóstwo przetworów, szyją i cerują. Piwnica służy do przyrządzania większych produktów czy robienia masła. Dziś wygląda już bardziej nowocześnie z podłogą z drewna i zlewami.
Mężczyźni pracują w polu i uprawiają ziemię.
Z ich gospodarstw pochodzi bardzo wiele produktów naturalnych, które sami spożywają, ale również mają wielu klientów z USA i nie tylko.
Nie nazywają swoich zwierząt, no bo jak później zabić ukochaną krówkę Basię...
Bardzo sławne na farmach są miniaturowe kucyki, które są zaprzęgane do bryczek dziecięcych.
Dzieci uczęszczają do amiszowskiej szkoły przez 8 klas i na tym kończy się ich edukacja.
Tak wygląda szkoła.
Tak wygląda szkoła.
Nauczycielka i uczennica;)
Amisze płacą podatki, nawet za szkołę - z czego przecież nie korzystają. Nie mają dowodów osobistych, ale kartki z imionami i podpisami. Religia amiszów zabrania im robienia sobie zdjęć. Dlatego w domach nie ma czegoś takiego jak porozstawiane ramki. Nie pozwalają również fotografować samych siebie - a jak już to z daleka. Nawet dzieci są nauczone: "No photo, please". Kojarzy mi się to trochę z indianami, którzy twierdzą, że zrobienie zdjęcia zabiera im kawałek duszy. Amiszom zabrania religia.
Apropos religii co jakiś czas, rodzina gości u siebie w domu kościół dla całego społeczeństwa.
Jest to wielkie wyróżnienie dla domu i towarzyszom temu wielkie przygotowania.
Nie ma oficjalnego budynku kościoła.
Każdy Amisz może podjąć decyzję, czy przystąpić do kościoła czy też nie.
Okres taki przychodzi w okolicach 16 roku życia.
Mimo to są oni niesamowicie religijni i przestrzegają zasad tzw."Ordnung"
Pogoda zaczyna się powoli przecierać, a my zaczynamy być coraz bardziej głodni.
Postanawiamy wybrać się do słynnej restauracji, która okazuje się strasznie oblegana.
Czekamy ponad 30 min. na stolik - bo duża liczba klientów świadczy o dobrej restauracji.
Dienner’s Country Restaurant
2855 Linconl Hwy East
Ronks, PA 17572
Telefon 717-687-9571
Odwiedzamy pobliski sklep z pamiątkami.
Próbujemy ciastka z peanutbutter
I "Dutch Apple pie"
Wieger pochodzi z Niderlandów, był więc bardzo podekscytowany Dutch Country.
Rietz pochodzi z Indonezji, a my dwie z Polski.
Stworzyła się bardzo fajna mieszanka kulturowa, z której wszyscy mieliśmy niezły ubaw.
Wieger i jego wiatrak |
Przed restauracją stworzyła się niemała kolejka. Ale chyba obsługa była na to przygotowana, ponieważ dookoła porozstawiane były krzesła, ławki i bujane fotele
My z Darią wybieramy wygodniejszą opcję - hamak!
Mieliśmy szczęście, bo pogoda nagle zmieniła swe zamiary. Wyszło słońce, a wioska zrobiła się jeszcze bardziej malownicza.
Wreszcie przyszła nasza kolej. Dostajemy swój stolik w idealnym momencie, bo nasze brzuchy głośno wołają jeść. Jeszcze nie wiemy w jakim stanie wyjdziemy...
Udaje nam się załapać na bufet.
Cały obiad kosztuje nas 11$ wraz z ogromnym świeżo wyciskanym sokiem z pomarańczy.
I jemy ile chcemy...
...a nawet więcej
W restauracji pracują zarówno Amiszki jak i zwykłe mieszkanki Lancaster
Ciekawy pomysł z modlitwą przed jedzeniem w różnych religiach
W kulturze Amiszów nie ma konkretnej diety, czy wykluczonych produktów. Jedzą dużo węglowodanów, smażoną rybę, kurczaka, wszystko to co wyhodują, przetwory i konfitury. Sami robią lody...jagodowe...mmmm...
Na kubku wypisane są produkty, które można tu zjeść. A do tego desery, lody, tapioca...
Po 3 rundach mam dość.
Z Dienner's wychodzimy...ledwie... a raczej turlamy się. Nie pamiętam kiedy ostatnio byłam w stanie tyle w siebie włożyć, ale wszystko wyglądało tak apetycznie, że nie mogłam odmówić sobie chociaż kawałeczka na spróbowanie. Fajne miejsce, dobre jedzenie i przede wszystkim dobra cena, jak za taką ilość jedzenia.
***
Jeździmy po okolicy przyglądając się życiu Amiszów
Amisze poruszają się w bryczkach z szarym dachem, ewentualnie na śmiesznych hulajnogach.
Nie mogą używać rowerów, nie latają samolotami, nie prowadzą samochodu. Ale mogą za to jechać w samochodzie jako pasażer. Przemieszczając się na duże odległość używają specjalnych busów, które zwykle wyjeżdżają nocą.
Amisze to ludzie biznesu poczynając od najmłodszych lat. Dziewczynki chciały nam sprzedać konie a ich mama, "jelly" czyli coś w stylu dżemu.
Są bardzo przyjaźni i często machają nadjeżdżającym samochodom.
Nasz dzielny rumak! |
Gospodarka Amiszów jest jedną z najbardziej stabilnych na świecie
P.S Uwaga kareta!
No comments:
Post a Comment