Hej!
Jak dobrze pójdzie to za miesiąc będę mistrzynią przekleństw po angielsku i poznam je dokładnie wszystkie.
Wiosna na dobre zawitała do mojego lasu, więc wczoraj w myśl hamerykańskiego stylu życia z ochotą jadłam lunch na tarasie wygrzewając się w słonku w samym T-shircie.
Apropos pogody
A oto mała zapowiedź, gdzie wybrałyśmy się następnego dnia.
Ale gdy tylko wyjrzałyśmy z rana przez okno...
Balkon i podwórze były co prawda urocze, tylko ta pogoda..
Jak to podsumowała Ola..
Postanawiamy udać się do osławionego Georgetown, upewnić się czy aby na pewno jest tak urocze jak kreują to legendy.
Jak już wspomniałam metro w DC bardzo przypadło mi do gustu, co zresztą widać będzie na poniższych zdjęciach. Czyste, jasne, żadnych rzek ścieków między torami, a co najważniejsze człowiek czuje się bezpiecznie. Co prawda miałyśmy pewne problemy z obsługą maszyn biletowych, ale jest to kolejny powód do zaciśnienia znajomości z obeznanymi miejscowymi
Na tropie kolejnych znaków istenienia cherry blossoms
Wychodząc z założenia, że najlepszy giri zwiedza bez mapy, gubimy się po drodze odnajdując Uniwersytet im. G. Washingtona oraz jego pomnik.
A deszcz ciągle pada...i pada...i...
Wiedzione intuicją oraz wskazówkami przypadkowo napotkanych przechodniów docieramy wreszcie w miejsce docelowe. I muszę powiedzieć, że dzielnica jest chyba jeszcze bardziej urokliwa niż ją opisywano.
Mimo, że Georgetown skąpane było w deszczu, delektowałam się każdym kawałkiem domku czy wystawy
Kolejne kwiaty
W tej Indyjskiej restauracji zatrzymujemy się w drodze powrotnej na dobre jedzenie
Ambasada Kanadyjska |
Ambasada Mongolii |
Snujemy się uliczkami bez konkretnego planu. Choć plan w zasadzie jest...i to dobry w smaku, bo szukamy jakiejś dobrej i urokliwej knajpki z indyjskim jedzeniem. Nasze nosy wiedzione zapachem niewiadomoskąd wiodą nas donikąd.
Welcome in USA |
Wygląd każdego najmniejszego domku i sklepu rekompensował brzydką pogodę. Uliczkami chadzać można w nieskończoność podziwiając kolorową architekturę dzielnicy
Dopóki strudzone wędrowniczki nie napotkają na swojej drodze dobrego jedzenia.
Założyłam sobie tutaj pewną misję, wypróbowania wielu kuchni ze świata w ramach czego powstaje wątek o wdzięcznej nazwie "Smaki" mniaaam...już na samą myśl cieknie mi ślinka
Tym razem mamy smaka na indyjskie jedzenie. I nagle okazało się, że niekompletnie nie znam się na tej kuchni..
Lassi |
Przystawka, kruchy płat który w smaku przypominał cieniutki placek kukurydziany z przyprawami, a do tego ostre sosy |
Zamawiam rybę w sosie curry
Zaś Ola kurczaka na otro...i to bardzo otro.
A do tego chlebki na kształt pity, w tym jedna z serem na ciepło.
W połączeniu z sosem curry...mmm...
Mimo tego, że trafiłyśmy do pierwszej lepszej knajpki jedzenie było przepyszne, a mój sos najlepszy jaki kiedykolwiek próbowałam z tego rodzaju. W smaku tak kremowy, że rozpływał się w ustach- to chyba za małe określenie.
Dlaczego DOBRE jedzenie potrafi sprawić tyle przyjemności?
A co najważniejsze zapłaciłyśmy za to grosze, jak w większości restauracji przynajmniej w najbliższej okolicy NY.
Zapomniałam dodać, że większość restauracji otwierana jest dopiero po godzinie 5 p.m, gdyż większość osób kończy wtedy pracę
Wychodzimy zadowolone i ścigamy się kto pierwszy do metra!
Popołudniem zerkając z niechęcią za okna postanawiamy zintegrować się z naszymi nowymi znajomymi.
Prezentujemy więc wspaniałego poloneza jako typowy polski taniec, a M. wraz z S. kreują nowe hity z dedykacją dla nas;) Wszyscy mamy z tego niezły ubaw.
I rzecz jasna coś dla podniebienia. S. nieźle gotuje, więc częstuję nas kolacją.
M poprzedniego dnia upiekł chlebek, który wystarczy doprawić oliwą i ziołami, do tego masełko
Alex i Tyskie na pierwszym planie |
Alex. D. i M. |
radosna twórczość |
Jestem pełna podziwu dla Alex. która mimo dużej różnicy pogodowej cały czas zachowywała pogodę ducha! na poziomie:)
Przy okazji wielu perypetii oraz przebukowywania biletów w megabusie nauczyłam się instrukcji obsługi Hamerykanów. Jak się okazuje większość z nich nie ma kompletnie pojęcia o pewnych sprawach związanych ze swoim zawodem czy tym co robią. Często bywa to mylące. Chcąc załatwić jakiś sprawunek trzeba ostro iść zapart,e że przecież nasz klient nasz pan i być przekonanym o swoich racjach i nagle okazuje się, że jednak można!
P.S 7!
No comments:
Post a Comment