Tuesday, March 5, 2013

Bodegon Tocuyo, back to Tenerife

Hej!

Lubię próbować różnych rzeczy w sferze kulinarnej, ale ostatnio chodziły za mną kopytka i polska zupa. Chodziły, chodziły...aż wychodziły i chyba jeszcze nigdy polskie wyroby jadalne nie dały mi tyle radości, a zarazem niemożności ruszenia się od stołu, bo porcje były, jak to rzekła Ivanka: "dla chłopa".
Przy okazji w ruch poszły delicje, ptasie mleczko, biszkopty i pierniczki alpejskie.
Dzielnie poluje na sfotografowanie skunksa, a kociszon na wiewiórki za oknem.
Chyba idzie wiosna

Ręczna ceramika, popularna na Wyspach Kanaryjskich


Z serii miejsca, chcę Was zabrać do mojego ulubionego lokalu z tapas

Gdzie?:

Calle Juan de Vera 16
La Laguna
Teneryfa
Wyspy Kanaryjskie 

Co:? 

Urocze, malutkie miejsce przyciągające zapachem oliwy i pomidorów.
Wchodząc do środka można poczuć się jak w jakiejś brudnej piwnicy, ale to jeszcze bardziej podsyca nastrój tego miejsca.
O dobrej jakości podawanych produktów i randze bodegonu świadczą tłumy ludzi przesiadujące wewnątrz i czasem trzeba czekać lub przyjść później żeby znaleźć wolne miejsce



Zdjęcie powyżej idealnie oddaje klimat tego miejsca. Niestety w swojej prywatnej kolekcji nie posiadam za dużo zdjęć z Tocuyo, dlatego kilka zapożyczyłam z ich strony. Niemniej jednak wszystkie publikowane tutaj zostały osobiście zrobione przeze mnie, chyba że podpiszę inaczej.
Co najbardziej tutaj lubię?
Lokal otwierany jest zazwyczaj pod wieczór, więc w środku panuje półmrok, w którym przewijają się bardzo mili kelnerzy. (Kiedyś jeden pilnował mi roweru przez cały wieczór)Można zająć miejsce zarówno przy barze jak i przy "stolikach" zrobionych z beczek do wina. Dookoła stoją zakurzone butelki i  rzec należy że ogólny mały syf. Jak to wytłumaczyć? a tak, że wszelkie okruszki, serwetki zamiast umieszczać na talerzykach zrzucamy czy też spychamy na ziemię...
Czyż nie cudownie?! Rzecz jasna po zamknięciu lokalu jest to wszystko sprzątane


Nie mogłam odmówić sobie tej przyjemności (Dagmarita - moje imię w języku hiszpańskim)

Innym genialnym pomysłem jest możliwość pisania po ścianach. Więc ściany zamazane są wszelakimi napisami pozostawionymi przez gości. Kolejna frajda!

Widok z przed baru


W menu królują wina domowej roboty i wszelakiej maści. Sama nazwa Bodegon znaczy piwnica, w której leżakują beczki z winem. Najlepsza jest mieszanka kilku gatunków...tylko nie pamiętam nazwy tego trunku


Można spróbować Lomo,  hiszpańskiej szynki z udźca. Im dłużej leżakuje tym droższa.
Chorrizo -  kiełbasa
Przyprawione pomidorki w oliwie z pan rustico, czyli tak jakby grzankami (mmm....moje ulubione)
Queso - różne rodzaje sera, w tym kozi - najlepsze z mojo verde, zielonym sosem zrobionym na bazie oliwy, octu, czosnku, pietruszki i papryki opcjonalnie dodają też inne składniki.
Nie wiem czy oferują morcille, czyli kaszankę uwaga! z migdałami....bl...ee...



A tutaj coś co zwie się Almogrote, jest to ostry ser w formie półpłynnej przygotowany z dodatkiem papryki, oliwy i czosnku ewentualnie można zmieniac i udoskonalać przepis. Oryginalnie pochodzi z La Gomery, czyli jednej z 7 wysp. Nie można nie spróbować


Wino + oliwki lub orzeszki. Tapas są to przystawki więc nie dostaniemy tutaj ogromnych porcji jedzenia. Chociaż ja zawsze wychodziłam najedzona i napita...winem. Bo rzeczywiście jakość jest bardzo dobra i cena wcale nie taka wygórowana. Dodam, że większość produktów pochodzi z ogródka żony właściciela, a almogrote przygotowywane jest osobiście przez nią w domu

Bodegon Tocuyo napewno należy wpisać na listę miejsc to be, przy okazji pobytu na Teneryfie



P.S Ostatnio ostro ćwiczę słoweński w naszym tandemie I -> D, i nawet nieźle nam idzie wymiana polsko-słoweńska. Szkoda, że w żadnym języku z którym miałam styczność nie mówię płynnie. 
Ale może kiedyś przyjdzie taki czas, że usystematyzują ów wiedzę.

P.S 2 Apropos dobrych rzeczy i jedzenia, chyba musimy wybrać się na targ w Barcelonie

No comments:

Post a Comment